sobota, 28 grudnia 2013

#Prolog

Kochani stwierdziłam, że bohaterów będę przedstawiać wam stopniowo. Jeżeli będzie mowa o jakimś bohaterze w danym rozdziale proszę szukać opisu pod postem. 
Dziękuję bardzo i zapraszam na #1. 
_________________________________________________________________

                                                WŁĄCZ!

     Siedzę sama. Jak zawsze sama... To nie nowość. Tak jest zawsze i to od dawna. Siedzę i tępo patrzę w ścianę. 
Włączam telewizor, może obejrzę jakiś film.
Nie, po co? I tak moje myśli kręcą się tylko wokół jednego. 
Kiedyś było tak pięknie... 
Moja rodzina była pełna szczęścia...
     Tata umarł jak byliśmy jeszcze mali. Miał wypadek samochodowy. Niestety był tak poważny, że go nie przeżył. Cały nasz świat się zawalił. Z Joshem długo nie mogliśmy się z tym pogodzić. W końcu nam się udało. Mogę śmiało powiedzieć, że zapomniałam o całej tragedii. Już było dobrze. Już byłam szczęśliwa. Brat i mama też. Da czasu, aż kolejna fala nie szczęścia "zalała" naszą rodzinę. Przyszło to jak grom z jasnego nieba.
     Mama wpadła w depresję. Nie wychodziła z domu. Całymi dniami leżała w łóżku. Nie ubierała się, leżała w piżamie. Mówiła, że nie ma dla kogo żyć. Jak to? A ja? Poczułam się niczym. Przecież tyle robiłam. Prałam, sprzątałam, wychodziłam z psem. Mi tez było ciężko. Mój jedyny brat nas...mnie zostawił bez słowa wytłumaczenia, czy pożegnania. Nie jestem w stanie mu tego wybaczyć,  jest jeszcze za  wcześnie. Wiele razy do mnie dzwonił, ale ja ani razu nie miałam odwagi odebrać. Tak bardzo chciałam go do siebie przytulić. Powiedzieć mu jak bardzo tęsknie, jak bardzo go kocham. Miewałam momenty załamania. Brałam wtedy żyletkę. Jedno cięcie, drugie i po sprawie. Czułam ulgę, mogłam się wyżyć na sobie. Głupia byłam. Przecież to do niczego nie prowadzi. Raz nawet pocięłam się tak, że wylądowałam w szpitalu. Sama nie wierzę, ale tylko psycholog był w stanie przemówić mi do rozumu. Na wrzeszczał na mnie, nawyzywał. I dobrze! Należało mi się. Ktoś po raz pierwszy skrytykował mnie tak, że aż zaczęłam płakać, ale dzięki temu podniosłam się, postanowiłam żyć na nowo.
Inaczej. Zmieniłam się zupełnie.
Było mi z tym dobrze. 
Chyba zbyt dobrze
"...bo wszystko co piękne, szybko się kończy..." 
     Poznałam cudownego człowieka. Zakochałam się. On również twierdził, że mnie kocha. Byliśmy parą ponad rok. To były piękne chwile. Nikt mi nie zabierze tych wspomnień. Nikt nie zabroni mi marzyć. Tak, ja wciąż marzę. Wciąż mam nadzieję, że wrócisz 
do mnie. Chciałabym, żebyś mnie teraz przytulił i powiedział tak jak kiedyś "wszystko będzie dobrze". Chce byś mnie pocałował. Brak mi smaku twoich ust. Brak mi każdego najmniejszego skrawka twojego ciała...
To ty zakończyłeś, ten według mnie, piękny związek. Ty powiedziałeś, że pokochałeś inną. Kolejny cios  w moje biedne, które już tyle przeszło serce. Ten cios doszczętnie je zniszczył. Nawet nie  słuchałam co mówiłeś, nie chciałam słuchać twoich wyjaśnień. "Kocham inną" to mi wystarczyło. Wstałam, poszłam nad rzekę. Chciałam zrobić to na co miałam ochotę już od dawna. Ale nie, nie zrobiłam tego. Przypomniałam sobie o mamie. Co ona by beze mnie zrobiła. Nie mogę jej samej zostawić- pomyślałam i skierowałam się w stronę domu.
_________________________________________________________________


Amy Devine
17-letnia dziewczyna, która w życiu przeszła o wiele więcej niż powinna. Wszystko jeszcze przed nią...



KOMENTUJEMY! KOMENTUJEMY! KOMENTUJEMY!